Recenzje

“Oszustka”
Aleksandra Śmigielska

przez

Przeszłość zawsze nas dopadnie. Choćbyśmy nie wiem, jak przed nią uciekali, w pewnym momencie złapie nas za fraki i poszarpie. Czasem lekko, czasem mocniej. Tak czy inaczej – z pewnością nas odnajdzie. Przekonała się o tym Marta, główna bohaterka debiutu literackiego Aleksandry Śmigielskiej – autorki, która najpierw dostała kredyt zaufania od jury w ramach Międzynarodowego Festiwalu Kryminału we Wrocławiu i Poznańskiego Festiwalu Kryminału Granda, a potem świetnie to wykorzystała, publikując swoją pierwszą książkę w nowym imprincie Wydawnictwa Znak Crime.

Marta wiedzie niezwykle poukładane życie. Jako żona realizuje się, wspierając swojego męża w prowadzeniu firmy budowlanej. W sferze zawodowej spełnia się jako lekarka weterynarii. Ma swoje sukcesy również w roli mamy, wychowując dwie córeczki. I na pierwszy rzut oka to w sumie byłoby tyle na jej temat. Wydaje się przeciętna. Jej bliscy zostali już dawno temu pochowani, a ona doskonale odnalazła się w swoich rolach. Oddając całe swoje życie rodzinie i pracy, bohaterka zapomniała o przeszłości. A przynajmniej takie sprawia wrażenie. Wszystko do dnia, gdy przed swoim domem spotyka pewną kobietę. I to spotkanie odmienia życie całej jej rodziny.

Zdecydowanie łatwiej jest oceniać książkę niż ją napisać, szczególnie, gdy jest to debiut. Dlatego z ogromnym szacunkiem podchodzę do pisarskich „pierwszych razów”. Jednak, jak sami na pewno wiecie, bywa różnie. Jeśli chodzi o „Oszustkę”, to muszę przyznać, że podczas lektury zastanawiałam się, czy da się jeszcze bardziej skomplikować fabułę i czy główna bohaterka może być aż tak sprytna. Autorka z każdą kolejną stroną udowadniała, że może, choć ja – przyznaję – miałam wątpliwości. Czułam się trochę, jakbym miała do czynienia z MacGyverem i Terminatorem w jednej postaci. I choć tempo wydarzeń nie dawało za dużo czasu do myślenia, to jednak momentami zatrzymywałam się, analizując, czy coś przypadkiem się nie rozjechało. A może to ja byłam zbyt mało uważna? Bo tak, Śmigielska stworzyła kryminał, który naprawdę pędzi. Są zwłoki, za chwilę znikają tylko po to, by pojawić się ponownie. Domyślamy się, kto może być mordercą, tylko po to, by za chwilę nasza uwaga została skierowana na kogoś innego. Ale to tylko na chwilę, bowiem w krótkim czasie wracamy do punktu wyjścia. To może być świetna zabawa. Ja w końcu zauważyłam, że jedyne na co czekam, to błąd. Nie bohaterów, tylko autorki. Bo fabułę można komplikować, ale czasami można też przesadzić.

Mimo że książkę czytało mi się całkiem dobrze, to trudno było mi uwierzyć głównej bohaterce. Z jednej strony stabilna, poukładana, wykształcona, z drugiej… No i jak tu nie spojlerować?

„Oszustka” to dla mnie całkiem dobry debiut, który warto byłoby trochę „okiełznać”. Może trochę „urealnić” wydarzenia, a bohaterkę zrobić nieco bardziej ludzką. Po prostu wydaje mi się, że to wszystko może zmęczyć czytelnika.

Muszę jednak zaznaczyć, że mimo obiekcji, doczytałam tę książkę do końca i jestem przekonana, że wielu debiutantów chciałoby zadebiutować właśnie tak. Może nie idealnie, ale z przytupem. Jestem pewna, że Aleksandra Śmigielska jest autorką, której z pewnością warto dać szansę, bowiem potencjał ma ogromny.

 

Może Ci się również spodobać: